czwartek, 11 września 2014

Trzy rozmowy - jeden wniosek

Dziś będzie o pewnych spontanicznych rozmowach o dziwo o życiu. Czy spontaniczne rozmowy mogą dotyczyć tak poważnych kwestii jak życie? Okazuje się, że tak. Mało tego, są one często bardziej wartościowe i o wiele, wiele bardziej znaczące niż nie jedne zaplanowane dyskusje.


Rozmowa numer I

Miała miejsce kilka miesięcy temu w pociągu na trasie Kraków - Warszawa. Mimo, że minęło już trochę czasu bardzo utkwiła mi w pamięci. Wracając pociągiem do domu siedziałam skrępowana w ciasnym przedziale, gdzie każde miejsce siedzące i bagażowe było zajęte. Na jednym z miejsc siedział, na pierwszy rzut oka sympatyczny starszy pan, pozostali pasażerowie to głównie młodzi ludzie. Podczas podróży ów pan ewidentnie szukał kontaktu, nie był to jednak natręt, który potrzebował opowiedzieć wszystkim kim jest. Jako jedyna podjęłam rozmowę z mężczyzną, co się okazało, bardzo miłym i kulturalnym. Mimo podeszłego wieku zaskoczyła mnie jego historia. Samotnie mieszkający mężczyzna - oddany w całości drugiemu człowiekowi. Z rozmowy wynikło, że kursuje pomiędzy Krakowem, w którym bezinteresownie opiekuje się starszą od siebie schorowaną kobietą, a Warszawą, z której pochodzi, i w której także pomaga dwóm osobom, którym jego pomoc jest niezbędna. Mało tego, jego podopieczni z Warszawy nie są z nim w żadnym stopniu powiązani. Mężczyzna emanował pozytywną energią i ciągle się uśmiechał. Opowiadał o własnych podróżach po kraju i ciągłym głodzie wiedzy. Często mówił, że zaskakuje go współczesna młodzież, niestety negatywnie. Nie wstydził się mówić o swoich słabościach i wyraźnie dał mi do zrozumienia, że pieniądze w życiu nie są dla niego najważniejsze. Najważniejsze jest być dobrym człowiekiem. Gdy zbliżała się moja stacja poprosiłam jednego z młodych panów o pomoc z walizką, nie chciałam żeby starszy pan się gimnastykował. Zanim jednak mój pomocnik się zebrał, walizka stała na ziemi zdjęta przez starszego pana. Cały wieczór tego dnia myślałam o naszej rozmowie. Bezinteresowna pomoc drugiemu człowiekowi to coś, o czym oraz częściej zapominamy. Może nie dlatego, że nie chcemy, ale jesteśmy tak przytłoczeni swoim życiem, że wyższe wartości schodzą na dalszy plan.

Rozmowa numer II 

Mój drugi rozmówca był już dużo młodszy od poprzedniego. Całkiem przypadkowo poruszyliśmy temat bardzo na topie, bardzo życiowy. Głównym wątkiem było wyzwanie jakie stoi przed współczesnymi młodymi ludźmi. Niby świat się zmienia na lepsze, niby mamy coraz więcej udogodnień, a życie powinno być prostsze, a w zasadzie jest całkiem odwrotnie. Świat się nie zmienia na lepsze, świat idzie na łatwiznę, szkoda tylko, że życie nie jest tak piękne jak powinno. Młodzi ludzie muszą jednocześnie studiować, najlepiej dwa kierunki, pracować na trzy etaty za marne grosze, odkładać oszczędności na lepszą przyszłość, po to, by gdy ta nadejdzie zakopać się po uszy w kredycie. I najgorsze w tym wszystkim jest to, że robią to za wszelką cenę. Podczas kontynuowania rozmowy, usłyszałam coś w stylu innym to dobrze, bo mają...a ja muszę tyle na to pracować. Wtedy zapaliła mi się żarówka nad głową i przez kilka sekund wyłączyłam się z rozmowy. W mojej głowie pojawiły się myśli, które wcześniej nie do końca do siebie dopuszczałam. Czas zacząć doceniać to co się ma, a wszystkie problemy znikną! Nie można przecież ciągle czekać na to, co by się chciało mieć! Z każdej sytuacji musi być wyjście. Skoro nie stać mnie na mieszkanie w centrum Warszawy, dlaczego za wszelką cenę do tego dążę? Za cenę zdrowia, rodziny i najważniejsze, za cenę życia. Skoro nie mogę znaleźć pracy zawodowej w Krakowie to może warto poszukać w innym miejscu. Podczas tej rozmowy, a w sumie po jej późniejszym przemyśleniu, dziś wiem, że czasem trzeba odpuścić. Nie warto robić czegoś za wszelką cenę, życie bardzo szybko wystawi nam za to rachunek.

Rozmowa numer III


Z ostatniej chwili. Krótko zwięźle i na temat, tak bym podsumowała ostatnią rozmowę, o której dziś wspomnę. Moim trzecim spontanicznym rozmówcą również był mężczyzna, ten natomiast w średnim wieku. Wątek tej pogawędki również dotyczył życia, rozmawialiśmy o tym, jak bardzo ludzie potrafią narzekać na swoje życie, porównywać je ciągle z życiem innych i zazdrościć, zazdrościć tego, czego sami nie mają mimo, że tego nie potrzebują. Nie potrafią się cieszyć z tego co mają tu i teraz tylko ciągle żyją tym co chcieliby mieć, kim mogliby być. Przecież życie jest tu, teraz. Czasem mam wrażenie, że cierpią na syndrom potem. Odwiedzę babcię potem, zrobię coś dla siebie potem, pojadę na wycieczkę potem, porozmawiam z dzieckiem potem. Po czym potem nie nadchodzi, babcia umiera, poczucie własnej wartości jest żadne, na wycieczkę nas nie stać, a dziecko ma nas w nosie, tak jak my je mieliśmy kiedyś. Trzeba się cieszyć z tego co się ma, tu i teraz. Zawsze może być gorzej. Dlaczego nie porównamy swojego życia z życiem ludzi, którym jest gorzej niż nam? Dlaczego nie powiemy, współczuję im, ale cieszę się, że jestem zdrowa, że mam dach nad głową? Mam kochającego męża i wspaniałe dzieci? Cieszmy się dziś, nie jutro.

Wniosek

Kilka lat temu, na początku studiów myślałam, że zwojuję świat. Chyba jak każdy młody człowiek. Byłam pewna, że życie tak się potoczy, że na pewno będzie tak, jak chcę. Niestety życie weryfikuje wiele spraw. Nie mylić z komplikuje! Z biegiem czasu zaczęłam rozumieć co jest ważne, a co ważniejsze, a sytuacje jakie mnie spotykały wiele mnie nauczyły i pomogły dużo zrozumieć. Doszłam do wniosków, o których nigdy wcześniej nie myślałam. Podsumuje słowami jednej z moich ulubionych piosenek Moniki Urlik "...tylko życie tak kruche jest, dużo daje ALE i dużo odbiera". 

Bądźby dobrzy dla innych,
doceniajmy to co mamy i
cieszmy się życiem, dziś, nie jutro.

Pozdrawiam,
O.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...