wtorek, 28 października 2014

Tygodnik Inspiracji 28-10-2-14

W dzisiejszym tygodniku mam dla was same linki, ale za to jakie ciekawe! Zapraszam do przeglądania.

1. Na miejscu pierwszym zachęcam do przeczytania mojego artykułu: Jak zjeść słonia? Sekrety realizacji życiowych celów. Cz.I., który napisałam dla strony Positively.pl. Polecam nie tylko artykuł, ale także stronę. Niebawem ukaże się druga część artykułu.

2. Optymizm to postawa.

3. Odptaszkowane notesy. Brzmi śmiesznie, wygląda świetnie.

4. Świetna akcja dla rodziców. Jeden dzień bez przemocy.

5. Lekcja życia. Też to znasz?

6. Trochę inna, bardziej przerażająca sztuka makijażu. Sami zobaczcie co można ze sobą zrobić.

7. Lenistwo to też wybór.

8. Czy to wszystko co robisz jest Ci potrzebne?

9. Hello zdrowie - to ciekawa strona o zdrowym trybie życia. Sporo ciekawostek i pomysłów.

10. Stworzone dla zdrowia - kolejna ciekawa strona o zdrowiu.

Warto jeszcze zerknąć na stronę Zielony Zagonek i przeczytać o Ebolowym zawrocie głowy. 



Kochani, tyle na dzisiaj. Mam nadzieję, że każdy znajdzie coś ciekawego dla siebie.

Pozdrawiam,
O.

sobota, 25 października 2014

Pozytywny Organizer Czasu - Organizer Ślubny

Pamiętacie mój Pozytywny Organizer Czasu, którego mogliście pobrać? Jedną jego część stanowi Organizer Ślubny, dzięki któremu za rok nie zwariuję od natłoku obowiązków i zadań. Tak, za rok, bo tylko tyle zostało do tego dnia ;) Jesteście ciekawi jak wygląda moja organizacja ślubu? Proszę bardzo.

Nie będę udostępniać linków do pobrania, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy mój czytelnik wychodzi za rok za mąż. Każdego, kto chciałby wydrukować organizer dla siebie zapraszam do kontaktu emailowego [pozytywnypunktwidzenia@gmail.com]. Tą drogą wyślę zainteresowanym pliki do druku.

Organizer nie jest szczególnie obszerny. Podzieliłam go na mniejsze części w sposób, który ułatwi organizację po kolei. Co to znaczy? Oznacza to, że jest ułożony zgodnie z przebiegiem ślubu w jego dniu.

Pierwsza część - przygotowania. Kolejno DOM, KOŚCIÓŁ, PRZYJĘCIE WESELNE. W pierwszej części wpisuje wszystkie przygotowania związane z domem lub które wykonuje się będąc jeszcze w domu lub zabiera się z domu np. sukienka, bukiet, samochód - wszystko co jest przed kościołem. W kolejnej zakładce wpisuje wszystko z nią związane np. przystrojenie kościoła, nauki przedmałżeńskie, chór, świadkowie itd. Ostatnia część to przyjęcie, które podzieliłam na trzy odrębne etapy. Początek wesela (pierwszy taniec itd.), północ (oczepiny, tort, niespodzianki itd.) oraz zakończenie ( tu wpisuje wszystko co jest związane z zakończenie np. pożegnanie gości, hotel, upominki itd.).


                










Dodatkową kartą są przygotowania związane z drugim dniem. Tu również wpisuje wszystko od początku dnia co jest do załatwienia np. ubrania, śniadanie dla gości hotelowych, muzyka itd.




Następną część organizera stanowią wydatki także podzielone podobnie jak wyżej. Wpisuję tu koszty, które przed nami stoją. Wolę zapisywać takie rzeczy, żeby mieć ogólny ogląd na finanse.

Po wydatkach osobne miejsce mają koszty, które są już zapłacone. Lepiej odhaczać co już jest uregulowane.





Nie wspominałam wcześniej, ale na końcu organizera zrobiłam samodzielnie "kieszonkę" na różne papierki, karteczki, które są istotne i lepiej żeby się nie zgubiły.




Jak Wam się podoba?

Zainteresowanych wydrukiem zapraszam do kontaktu mailowego.
Pozdrawiam,
O.

poniedziałek, 20 października 2014

Tygodnik Inspiracji 20-10-14

W dzisiejszym tygodniku znowu zdjęcia, na których jesień broni się sama przez się. Tym razem nie las, ale Kraków.









Co w sieci?

1. Kobieta skazana na sukces.
2. Impreza w pociągu. To się nazywa spontaniczność!
3. Nie lubię przyspieszać świąt, ale tak czy siak nadejdą. Sprawdź jaki prezent możesz samodzielnie zrobić.
4. Dokąd biegniesz i kiedy wrócisz? Apel smutnego człowieka. Warto przeczytać!
5. Poznajcie go. Nick Vujicic


6. Jesteś fanem kawy tak jak ja?  Powinieneś to wiedzieć  ;)
7. Uwolnij się. Słów kilka o uzależnieniach.
8. A to psikus. To jak chodzisz wpływa na Twój nastrój.
9. Naturalne maski, które można zrobić w domu na rozświetlenie cery.
10. Ile kroków robisz dziennie? 10 000 to optymalna ilość kroków dla zdrowia.

Miłego przeglądania i udanego tygodnia!

Pozdrawiam ciepło,
O.

środa, 15 października 2014

Tygodnik Inspiracji 14-10-2014

Sporo inspiracji, ciekawy miejsc w sieci, a także ciekawe zdjęcia. Zapraszam do Tygodnika Inspiracji.

W ubiegły piątek uczestniczyłam w przedpremierowym dniu otwartym Saloniku Mydła. Zaproszenie na to spotkaniu udało mi się wygrać całkiem przypadkiem więc postanowiłam skorzystać z okazji. Na miejscu zastałam miłą atmosferę i piękne zapachy. Klimat, który towarzyszył spotkaniu sprawił, że można było poczuć się jak w domu. Na przywitanie każdy z zaproszonych gości miał okazję wypróbować peelingu do dłoni oraz specjalnego wosku z palącej się świecy, zabieg miał na celu regenerację skóry rąk. W co się zaopatrzyłam w saloniku i co najbardziej przykuło moją uwagę? 



1-2. Wosk zapachowy, który umieszcza się w górnej części sówki. Do jej środka wkładamy podgrzewacz i pod wpływem ciepła wosk się topi, ulatniając piękny zapach. Wybrałam tartaletkę malinową. Cudownie pachnie, a sowa jest ciekawym elementem dekoracyjnym.

3. Biała glinka, jej zastosowanie chyba każdy zna. Szczerze powiem, że opłaca się ją (i każdą inną) kupować na wagę.

4.Nacomi to firma, która oferuje w pełni ekologiczne kosmetyki. Moją uwagę przykul olej macadamia. Ma szerokie zastosowanie zwłaszcza dla pań. Posiada działania antycellulitowe, a także przeciwdziała utracie jędrności oraz elastyczności skóry. Regeneruje naskórek i chroni przed słońcem. Zapobiega poparzeniom słonecznym. Jest niewielki (30ml) ale wydajny ;)

Oprócz udanych zakupów z Saloniku Mydła wyniosłam dobry humor. Rozmowy ( nie tylko o kosmetykach), które prowadziłyśmy były bardzo interesujące i dające do myślenia. Świetna atmosfera :)

Co więcej? Tak jak w zapowiedzi mam dla Was piękne zdjęcia, którymi jesienna aura broni sie sama. Zobaczcie jak pięknie jest w lesie!




Linki:

2. Projekt, do którego można się przyłączyć w każdej chwili. Fajny pomysł na zmotywowanie się do działania na rzecz wymarzonej przyszłości.
3. Samorealizacja stylem życia!
4. Już niedługo Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie. Wybieracie się?
5. Wysypiacie się czasem na zapach ale z marnym skutkiem? Oto czemu nie można wyspać się na zapas.
6. Rozmawiacie czasem ze sobą? W jaki sposób?
7. Luksusowa nuda. Warto przeczytać!
8. Bądź sobą i nie daj się innym!
9. Psychodietka  - miejsce gdzie dieta spotyka się z psychologią. Ciekawa strona ;)
10. 11 powodów by biegać.

Tyle na dziś ;) Miłego dnia, pozdrawiam,
O.

wtorek, 14 października 2014

Presja "muszę"

Presja muszę dotyka każdego z nas. Niestety nie zawsze musimy zdawać sobie z tego sprawę. Współczesne społeczeństwo, a zwłaszcza panujący trend musisz być, mieć, zrobić itd zdominował ludzkie życie. Ja nie przesadzam. Zastanówmy się ile razy w ciągu dnia z naszych ust wymyka się muszę. 

- Muszę być dobra matką.
- Muszę być najlepszym pracownikiem.
- Muszę schudnąć.
- Muszę się uśmiechać.
- Muszę dziś posprzątać.
- Muszę przeczytać x książek.
- Muszę pokazać, że to ja jestem najlepszy.
- Muszę iść do szkoły.
- Muszę ugotować obiad.
- Muszę odrobić lekcje. 
- Muszę dobrze wyglądać!

Nie wydaje Wam się, że muszę zbyt bardzo zawładnęło naszym życiem? Zdominowało radość, która powinna towarzyszyć wykonywaniu powyższych czynności? Czy Nie lepiej brzmi:

- Chcę być dobrą matką.
- Chcę być najlepszym pracownikiem.
- Chcę schudną.
- Chcę się usmiechać.
- Chcę/powinnam dziś posprzątać.
- Chciałabym przeczytać x książek
- Chcę dobrze wyglądać.

Ta niewielka zmiana słów może zdziałać cuda, ponieważ jeśli nie uda mi się przeczytać zamierzonej liczby książek mówiąc muszę  odczuję poczucie winy, bo przecież ja musiałam! Zamieniając muszę na chcę, poczucie winy będzie o wiele mniejsze, albo w ogóle go nie będzie (zakładając, że nam się nie uda). Jednak wykonalność zadań i obowiązków gdy chcemy lub powinniśmy je zrobić jest większa niż gdy musimy. Nie chcę tutaj podważać ważności niczyich obowiązków, chcę tylko pokazać jak ogromne znaczenie ma  gra słów, które de facto sami wypowiadamy.



Muszę kradnie nam radość chwili, radość tu i teraz

Z własnego doświadczenie wiem, że dodanie słowa muszę z góry przekreśla to co chcę lub powinnam zrobić. Ludzki mózg z natury jest bardzo leniwy. Gdy trafia do niego sygnał musisz coś zrobić, odbija go zniechęcając nas do pracy. W rezultacie często robienie tego, albo nie sprawia nam radości albo nie jest robione w ogóle. Rzeczy, które powinniśmy robić z uśmiechem i przyjemnością stają się męczarnią.

Dobrym przykładem może być wspomniane odchudzanie. Muszę się odchudzać - z góry zakłada, że czekają nas tortury. Chcę lub chciałabym schudną nie wzbudza tyle negatywnych emocji. Nie musisz iść na trening, nikt Cię nie zmusza. Chcesz iść na trening, bo chciałabyś poprawić kondycję i czerpać radość z aktywności fizycznej.

Jakiś czas temu doszłam do wniosku, że muszę odbiera mi radość. Radość w robieniu przeróżnych rzeczy. Wkrada się zawsze w najmniej oczekiwanym momencie i psuje wszystko. Sam wydźwięk muszę nadaje negatywne znaczenie określonej czynności. Owszem, robiłam to co musiałam, z charakterystycznym poczuciem dyskomfortu. Postanowiłam to zmienić. Od tamtej pory za każdym razem, gdy w mojej głowie pojawiało się muszę, starałam się jak najszybciej przekształcać je w chcę. Gdy na uczelni powierzono mi projekt to po powrocie do domu zamiast pomyśleć muszę przygotować projekt, szybko zastępowałam chcę przygotować projekt na zajęcia, dzięki temu dowiem się wielu nowych rzeczy. Od razu moje spojrzenie na nie lada wyzwanie jakim był projekt szkolny zyskało nowy wymiar, a praca sprawiła dużo radości. 

Z czasem muszę wyeliminowałam całkowicie ze swojego życia, a moje podejście do pracy zmieniło się o 360 stopni. Szczerze Wam powiem, że odkąd to stosuję to jak kamień z serca. Dużo rzeczy stało się prostszych i przyjemniejszych. Wcześniej gdy musiałam coś zrobić często odkładałam to w nieskończoność, po czym jak stałam po ścianą robiłam to, nie czerpiąc z tego żadnej radości, a w najgorszym przypadku nie robiłam w ogóle. 

Dziś na szczęście już mi się to nie zdarza. Realizacja zadań, które chcę i powinnam zrobić stała się o niebo lepsza, a ja nie czuję już PRESJI MUSZĘ.

Czy Wy tez tak macie? 
Jeśli tak, to zamieńcie muszę na chcę i wszystko stanie się łatwiejsze i przyjemniejsze.

Pozdrawiam,
O.

czwartek, 9 października 2014

Rodzicielskie etykiety

Ostatnio natrafiłam w sieci na akcję w słusznej sprawie. W sprawie dzieci. Mam dość słuchania o debilach  to akcja, którą prowadzi Edyta Zając na swoim blogu. Postanowiłam przyłączyć się do apelu i promować akcję autorki. 



Nie jestem jeszcze matką, nie mam własnych dzieci. Jedyny, bliższy kontakt z dziećmi jaki miałam do tej pory to z dziećmi mojej siostry i brata. Nie oznacza to jednak, że nie wiem nic na ten temat. Z wykształcenia jestem pedagogiem, jedną z prac dyplomowych pisałam i broniłam na temat Wychowania do radości życia, które we współczesnym sposobie wychowania jest bardzo często spychane na margines! Wydaje mi się jednak, że nie trzeba mieć własnych dzieci i być pedagogiem, by traktować dziecko jak człowieka, bo przecież nim jest tak samo jak Ty. Tutaj nasuwa mi się słynne powiedzenie Janusza Korczaka "Nie ma dzieci. Są ludzie!". Dlatego zanim drugi raz użyjesz nieodpowiednich słów obrażających własne dziecko, zastanów się co byś czuł, gdybyś był na jego miejscu! 

Matczyna etykieta

Od małego wpaja się dzieciom, że mają się słuchać dorosłych, pytać ich o zgodę na wszystko i pamiętać, że tatuś ma zawsze rację! Myślę, że fajnie gdy dziecko się słucha i zanim coś zrobi upewni się, czy oby na pewno mu wolno. Fakt. Budowanie autorytetu rodzicielskiego jest jak najbardziej wskazane, a nawet konieczne, ale pod jednym warunkiem. Autorytet musi nim rzeczywiście być. Jeśli maluch ma od małego wbijane do głowy, że słowa matki są święte, to w przypadku, gdy ta powie do niego jesteś debilem, to tak jakby przykleiła mu etykietkę na czole "Jestem debilem!". A skoro mama ma zawsze racje to dziecko nie ma wątpliwości co do tego, że faktycznie nim jest. A matczyne etykiety, które zostały już raz przyklejone zostają w dziecku na zawsze, a po jakimś czasie, gdy matematyka nie idzie mu w szkole, sam sobie się nie dziwi - w końcu jest debilem! Tak mama mówiła.

Szacunek

Szacunek jest czymś co każdy od każdego oczekuje. Zwłaszcza rodzice od swoich dzieci. Czym jest szacunek wobec rodziców? To przede wszystkim grzeczne zwracanie się do nich, kulturalnie, słuchanie, nie pyskowanie, używanie odpowiednich słów. No właśnie. Wymaga się od dzieci szacunku wobec rodziców, ale przecież to działa w obydwie strony.  Jest takie przysłowie Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Jak rodzice dziecku, tak dziecko rodzicom. 

Kultura osobista

To jak zwracamy się do dzieci świadczy też o naszej kulturze osobistej - w sumie przede wszystkim. Wyobraźcie sobie taką sytuację: Kolejka w sklepie, starszy pan otwierając dopiero co kupiony sok, niechcący wylewa go na jedną z pań stojących obok. Wyraża skruchę i przeprasza, przecież nie zrobił tego celowo. Czy zostanie on wyzywany od debili, idiotów i postraszony, że dostanie w mordę za swoją głupotę? Nie! Bo to nie kulturalnie, a poza tym nic strasznego się nie stało.  A gdy jego miejsce zajęłoby dziecko? Jestem pewna, że bez wahania zostałoby nazwane najgorszą niezdarą, nieudacznikiem i niedorajdą. Trzy etykietki przyklejone. A potem się rodzice dziwią dlaczego akurat ich dziecko zawsze się potyka, zawsze coś wylewa, a gdy je nie ma obiadu bez brudnego stołu i ubrań. To rodzice mu to wmówili, że taki jest, a przez to nie potrafi być inny, bo wie, że i tak dla nich zawsze zostanie niedorajdą. 


Poczucie wyższości

Wydaje mi się, że to jedna z głównych przyczyn takiego traktowania dzieci. Przewaga psychiczna i fizyczna są wystarczającym powodem do poniżania młodszych. Świadomość, że dziecko nam nie podskoczy daje  poczucie przewagi nad nim. Warto czasem się zastanowić co by było gdyby strony się zamieniły.

Skutki

Skutków takiego traktowania dzieci nie trzeba daleko szukać. Przede wszystkim maluch z etykietkami jestem debilem, jestem nieudacznikiem, jestem idiotą raczej nie znają czegoś takiego jak pewność siebie, czy poczucie własnej wartości. Z góry same siebie przekreślają, czują się gorszę od innych i co najgorsza wierzą w to, mimo, że tak nie jest!

Jak sobie radzić

Jak już wspomniałam nie mam dzieci, ale wydaje mi się, że zasada, o której zaraz napiszę tyczy się wszystkich:

Traktujmy dzieci tak, jak sami byśmy chcieli być traktowani! 



Pozdrawiam serdecznie wszystkich rodziców,
O. 

środa, 8 października 2014

Tygodnik Inspiracji 07-10-2014

W dzisiejszym Tygodniku Inspiracji mogę się pochwalić moim, już gotowym w całości Pozytywnym Organizerem Czasu. Jesteście ciekawi jak wyszedł? Zobaczcie i oceńcie :)


Zestaw idealny na jesień, bez którego się nie ruszam. Organizer, chusteczki na mój wieczny katar i kolorowe zakreślacze żeby Organizer nie był nudno szary. I herbata oczywiście.

Pierwsza okładka organizera to mięta w białe kropki. Jak już wspominałam w tym wpisie, moje okładki, zarówno przednia jak i tylna pochodzą ze starego zeszytu. Sprężyna, którą organizer jest zbindowany miała być biała, ale niestety brakło. Może w sumie lepiej, pasuje do czarnej gumki, która trzyma wszystko w ryzach. Ją także wyprułam ze starego zeszytu, ale spokojnie można kupić taki kawałek w każdej pasmanterii, wystarczy przypalić końce żeby nic się nie pruło i nie sterczało.

Długo się zastanawiałam jak ją zamontować, nie chciałam przyklejać z obawy przed odklejeniem przy nadmiernym ściąganiu i naciąganiu. Jednak Ktoś, kto jest ciągle obok mnie wpadł na genialny pomysł. Okładki organizera są z góry przedziurkowane, postanowiliśmy dorobić jedna dziurkę, tym razem dziurkaczem na dole tylnej okładki. Tym sposobem przeciągnęłam dwa końce gumki po dwóch stronach po czym je zszyłam czarną nicią. Efekt jest naprawdę świetny,



Podobnie jak z gumką postąpiłam z czarną wstążką będącą zakładką na aktualnym dniu tygodnia. Ułatwia mi to korzystanie z organizera, nie muszę wertować kartek i szukać dzisiejszego dnia pośród całej reszty. Kawałek czarnej wstążki każdy ma w domu, jeśli nie, to podobnie jak gumkę dostanie w pasmanterii za grosze. Wstążkę przeplotłam przez zamkniętą część sprężyny od góry i także zszyłam czarną nicią.


Na początku organizera, na wewnętrznej stronie pierwszej okładki przykleiłam zwykłym klejem do papieru listek z kolorowymi karteczkami, które lubię mieć w pobliżu. Przydają się, a zwłaszcza przy organizerach.


Z racji, że nazw miesięcy nie drukowałam na grubszych kartkach postanowiłam charakterystycznie zaznaczyć każdy z nich kolorowymi karteczkami w kropki. Dzięki temu szybko otwieram kalendarz na miesiącu, którego akurat potrzebuję.



Jak do tej pory jestem bardzo zadowolona z mojego Pozytywnego Organizera Czasu. Mam nadzieję, że będzie mi służył, a także, że przyda się Wam. Razem z moim notatnikiem, którego używam do bloga (pomysły, notatki, złote myśli) tworzą niezły duet, a może nawet duet idealny! ;)


Aha, zapomniałam. Różowa zakładka na samym dole organizera oznacza miejsce, od którego zaczyna się organizer ślubny :)

Jak Wam się podoba?

Co poza tym?


Zdjęcie przedstawia ścianę jednej z krakowskich uczelni. Lubie takie inicjatywy, miłe zaskoczenie podczas spaceru :) W dodatku z pozytywnym przesłaniem - ŻYCIE TO ROZWÓJ! No właśnie, nie rozwijasz się, nie żyjesz.

A to przypadkowo znaleziona koszulka w secondhandzie, pomyślałam, że fajnie taką mieć, nawet do spania ;)

Co ciekawego w sieci?

1. A czy Ty jesteś Panią swojego czasu? Bardzo ciekawe miejsce. Odkryłam je już jakiś czas temu i w sumie nie wiem czemu jeszcze o nim nie wspomniałam.
2. Jeśli jesteś użytkownikiem internetu, a zapewne jesteś skoro to czytasz - musisz to przeczytać. Po prostu.
3. Jestem pod mega wrażeniem. Piękne i z pomysłem urządzona kawalerka.
4. Kopytka inne niż wszystkie. Też czujecie, że są pyszne?
5. Zdjęcia, które autor dodał w ostatnim czasie robią ogromne wrażenie. To jest sztuka!
7. Ile masz wzrostu? Świetnie! Book z Tobą! Wyzwanie dla moli książkowych i nie tylko.
9. Tatoeba - nowo odkryta strona do nauki języków obcych. Jej fenomen polega na tym, że wpisujecie słówko w obcym języku ( najczęściej te, które wydają wam się rzadko używane), a program wyszukuje Wam przykładowe zdania z użyciem wybranego słówka. Genialne!
10. Jeśli jesteśmy przy nauce języków to mam jeszcze coś dla tych, którzy zwątpili, a w sumie dla wszystkich. Coaching językowy.


Dziś na tyle, pozdrawiam Was serdecznie.
O.


środa, 1 października 2014

Wrześniowa niezapominajka


Do czego z września warto wrócić ? 

1. Na pewno do tekstu Co nas zabija - my sami. O destrukcyjnej sile z jaką oddziałujemy sami na siebie słów kilka. 
2. Trzy rozmowy - jeden wniosek. Wpis o przypadkowych rozmowa o życiu, ale jakże prawdziwych.
nie masz innego wyjścia. O tym, że nie na wszystko w życiu mamy wpływ.
4. Jak sobie radzić z jesiennym nastrojem czyli jak wykorzystać złe samopoczucie.
5. Z ostatniej chwili czyli Pozytywny Organizer Czasu - do pobrania dla każdego kto lubi organizację.
6. Na koniec przypomnę, że we wrześniu uczestniczyłam w wyzwaniu blogowym 5 dni do lepszego bloga, dzięki któremu możecie się co nie co więcej dowiedzieć o mnie:
Blogi, które czytam.
Rzeczy, których nikt o mnie nie wie/dział.
Rzeczy, bez których nie wyobrażam sobie życia.

Jeśli chcesz wiedzieć na bieżąco co się tu dzieje zapraszam do polubienia mojej strony na facebooku. 

Pozdrawiam,
O.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...