czwartek, 8 stycznia 2015

Facedog

Zdaję sobie sprawę z tego, że ostatnio bywam tutaj rzadziej, ale niestety (chciałoby się powiedzieć takie jest życie) nie mam za wiele czasu. A może w sumie mam tylko źle go gospodaruję? Całkiem możliwe. Na andrzejki pojawił się u nas w domu nowy przyjaciel, wspominałam już o nim krótko na blogu i na funpage. Wraz z nim wkradł się mały chaos, niedługo po tym nadeszły przygotowania świąteczne, wreszcie same  święta, potem sylwester i tym sposobem mamy  już 2015 rok. Miesiąc uciekł mi przed nosem nawet nie wiem kiedy. Ale nie o tym chciałam dzisiaj.

Wraz z nowym, długo wyczekiwanym rokiem przyszły nowe obowiązki, przygotowania. To będzie dla mnie, dla Nas bardzo aktywny czas. Zbliża się sesja zimowa, jak dobrze pójdzie skończę ją zanim się zacznie :D. Oby. W pokoju w każdym kącie książki, ustawy, kserówki. Czyli praca magisterska w toku. Do maja niby sporo czasu, ale jak się ma na głowie jeszcze drugi kierunek i życie (niżej przekonacie się o czym mówię) to wcale nie jest sporo. I nie zapominajmy o sesji letniej. Gdzieś z tyłu głowy słyszę też już hasła, co z suknią ślubną, kwiatami, a pierwszy taniec? Przecież to już niedługo. No tak. Ślub, Nasz ślub. Nareszcie! :) Przed ślubem planujemy remont mieszkania, więc dochodzą dodatkowe obowiązki. Najpierw projekt, potem pilnowanie remontu, wystrój, załatwianie, kupowanie... Już teraz mam wielką głowę. W tym wszystkim oczywiście same przygotowania do ślubu. Obawiam się, że prosto z obrony będę lecieć nadzorować ekipę remontową, w ramach świętowania oczywiście. Po czym wskoczę w białą suknie i pobiegnę pod ołtarz. Oczywiście żartuję. Ale wiecie co? Niesamowicie się cieszę!


W tym wszystkim oczywiście jeszcze ja i to co lubię robić. Nie chciałabym całkowicie wyłączyć się z życia blogowego, zbyt bardzo to lubię. Pomyślałam nawet, że zrobię cykl wpisów, w których będę publikować Inspiracje Ślubne oraz Inspiracje Wnętrz. I tak będę w tym siedzieć po uszy więc podzielę się z Wami ciekawymi pomysłami. Co o tym myślicie? Oczywiście, nadal będą posty związane z tematyką bloga i Tygodniki Inspiracji. Nie chciałabym również zaniedbywać samej siebie. Czyli mieć czas na poczytanie ulubionej książki, ale też na powtórzenie nowych słówek z angielskiego, czy poczytanie przydatnych artykułów z dziedzin, którymi się interesuję.



Czytacie to co piszę i pewnie się dziwicie, dlaczego wpis nosi tytuł Facedog. Powyższy tekst miał być w sumie tytułem wstępu, ale trochę się przedłużył. W całym tym życiu, bo przecież tak trzeba nazwać to co mnie, nas czeka w tym roku jest jeszcze jedna istotna sprawa, o której musi być wspomniane. Mam na myśli naszego adoptowanego psa Miko, który nie może i nie zostanie pozostawiony sam sobie w tych wszystkich przygotowaniach. Jest przecież członkiem rodziny.

Facedog - postanowiłam tak nazwać ten wpis ponieważ dzięki naszemu psiakowi w ostatnim czasie spędzamy mniej czasu przy komputerze, portalach społecznościowych, ale za to częściej wychodzimy na długie spacery, spędzamy czas na świeżym powietrzu.

Kim jest Miko? To pies rasy terrier walijski, którego około rok temu ktoś wyrzucił. Niestety. Jest bardzo wesoły i przyjazny jednak pamięta jaką krzywdę wyrządził mu człowiek. Miko wskoczył do samochodu pewnej rodzinie na stacji benzynowej, mimo kilkugodzinnego postoju nikt się po niego nie zgłosił. Należy się szacunek rodzinie, która zabrała psa ze sobą. Mimo, że nie musieli, przez długi czas szukali właścicieli, nikt jednak się nie zgłosił. Nie oddali psa do schroniska tylko postanowili znaleźć mu nową rodzinę.

Wpadłam na  ich ogłoszenie i postanowiliśmy, że się spotkamy. Gdy go zobaczyłam, wiedziałam, że wróci ze mną do nowego domu. Osoby, które go tymczasowo miały nie mogły go zatrzymać, nie chciały również oddać go do schroniska. Zależało im, aby znaleźć ciepły dom dla wyrzutka.

Początki były trudne, w sumie nadal są, bo Miko jest u nas dopiero miesiąc. Mimo to, to i tak szybko się zaklimatyzował i dużo nauczył. Został prawdopodobnie wyrzucony z samochodu ponieważ bardzo emocjonalnie reagował na samochody, najgorzej było gdy przechodziliśmy niedaleko parkingu, na którym drzwi od samochodu były otwarte. Miko był w stanie wskoczyć do każdego auta. Dziś jest lepiej, samochody go mniej interesują, jednak nie jest spokojny podczas podróży, trzęsie się i trzeba go trzymać. Myślę, że z czasem to minie.



Po pierwszej wizycie u weterynarza wiedzieliśmy, że Miko nie ma więcej niż około 1,5 do 2 lat. Czyli jest młodym pieskiem. Nie miał chipa, ani tatuażu. Żadnych szczególnych znaków. Następna wizyta była w salonie pielęgnacji, z racji, że teriery walijskie mają charakterystyczną sierść należy o nią szczególnie dbać. Miko został wytrymowany i obcięty, od razu ożył, nabrał smukłości. Spotkaliśmy się nawet z komplementem, że jest bardzo przystojny. Ogólnie wygląda jak zabawka - tak jest najczęściej komentowany. Faktycznie wygląda jak pluszak, a to z powodu szorstkiej i gęstej sierści.

Miko to imię, które nadali ludzie, którzy go znaleźli, nie zmienialiśmy go ponieważ reaguje na nie. Lubi towarzystwo i wita wszystkich gości. Myślę, że złodziejowi to by buzię wylizał. Jest podróżnikiem ;) Jeździ ze mną na stancję tam gdzie studiuję i wraca gdy mamy wolne. Teraz na ostatnim roku mam bardzo mało zajęć więc więcej jesteśmy w domu. Na początku źle reagował na inne psy, ale możliwe, że to z naszej winy. Baliśmy się go dopuszczać. Teraz z każdym napotkanym kolegą jest zainteresowany. Nie jest agresywny.

Uwielbia smeranie, kizianie i wszelkie pieszczoty, najlepiej na łóżku. Nie je dużo i nie dokucza gdy zostaje sam. Nie mamy problemu z lękiem separacyjnym. W nocy skrada się delikatnie pod kołderkę w nogi tak, żeby nie było go czuć. Rano gdy się budzimy Miko śpi na plecach z łapami w górze na łóżku. Mimo to, nie ma problemu ze swoim miejscem. Ma własne legowisko, zarówno w domu rodzinnym jak i stancji, tam gdzie studiuję.

Uczy się skakać przez płotki i świetnie mu to wychodzi. Postaram się nagrać film i kiedyś wrzucić. Na komendę również siada i wędruje na swoje legowisko. Nie daje popularnej łapy ponieważ dopiero od niedawna pozwoli sobie mocniej ich dotykać. Podejrzewam, że był po nich bity.

Ogólnie jest bardzo ciekawy świata i wszystko go interesuje, możliwe, że nie znał zbyt wiele. Dlatego też jesteśmy zadowoleni, że go mamy, a on ma nas. Ciągle uczymy się siebie, a przy tym poznajemy nowych ludzi i ciekawe zwierzaki.


Trochę się dziś opisałam, ale mam nadzieję, że dotrwaliście do końca. Trzymajcie za mnie, za nas i za Miko kciuki. Są potrzebne w tym roku.


Pozdrawiam serdecznie,
O.

Zdjęcia Miko znajdziecie na mojej stronie na facebooku - Pozytywny Punkt Widzenia. Zapraszam ;)

6 komentarzy:

  1. Mnie co prawda ślub i wszystko z tym związane czeka dopiero w 2016 r. ale chętnie bym poczytała na bieżąco o przygotowaniach. Może jakieś pomysły podpatrzę :)
    Świetnie, że wzięliście bezdomnego psiaka i tym samym znaleźliście prawdziwego przyjaciela. I w tych przygotowaniach do ślubu nie zapomnij o eleganckiej obroży dla Miko z czarną muchą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi to czytać ;) Miko na pewno dostanie muchę!

      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Dobrze się czyta, kiedy najpierw wymieniasz swoją listę obowiązków i planów na najbliższy czas, a potem dodajesz na końcu kluczowe zdanie, iż się na to wszystko cieszysz, bo to lubisz. To tak jakbyś najpierw przygniotła Czytelnika do ziemi wizją swojej najbliższej przyszłości, a potem jednym gestem pozbawiła go tego całego ciężaru. Bo już wiadomo, że nie należy Ci współczuć, tylko cieszyć się razem z Tobą. Wszystkie zmiany, które nadchodzą to zmiany na lepsze a to chyba najbardziej motywuje.
    Również planuję zdać sesję przed sesją, więc będę trzymać kciuki za nas obie! ;-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Powodzeni podczas sesji. A ślub to piękne wydarzenie ale planowania to Cię sporo czeka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziękuję!

      Oj planowanie już się zaczęło:)

      Pozdrawiam

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...